Część I   -   Jak pokonała mnie nauka Polska

Część wam wszystkim, a może dzień dobry. 
 Na początku parę słów o mnie. Jestem profesorem nauk inżynieryjno-technicznych. Od zawsze bylem zafascynowany nauką i od kąd pamiętam chciałem być informatykiem i naukowcem, profesorem. I udało się, skończyłem studia informatyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jednak nie rozpocząłem pracy zawodowej, gdyż chciałem jeszcze spełnić 2 marzenie. Rozpocząłem studia na AGH, chciałem zrobić coś dla Polski. Być jednym z osób, które zmienią nasz kraj technologicznie. Byłem pełen wiary i optymizmu. Wierzyłem że moja ciężka praca i chęci na pewno dadzą wiele. Po uzyskaniu stopnia doktora habilitowanego zdecydowałem wyjechać na prowincjonalną uczelnię. Wierzyłem, że wszędzie można dokonać wielkich rzeczy. W wieku 40 lat zostałem profesorem nauk inżynieryjno-technicznych w dyscyplinie inżynieria materiałowa. Profesurę uzyskałem dosyć szybko w porównaniu z moimi rówieśnikami. Byłem jednym z najmłodszych profesorów w Polsce.
 Myślicie, że teraz świat stanął przede mną otworem i teraz dopiero będę mógł go zawojować. I tu muszę was rozczarować. Po uzyskaniu tytułu naukowego skostniała instytucja jaką była uczelnia wyższa, wraz z jej władzami pokazała mi gdzie moje miejsce. Zawiść i zazdrość była wszechobecna. Zaczęto utrudniać mi dostęp do aparatury naukowo badawczej, dyskryminować mnie i moją grupę badawczą. Jednym słowem robiono wszystko, żeby pokazać, że tytuł jaki uzyskałem nic nie znaczy. W głównej mierze "pod górkę" mi robili starsi pracownicy nauki albo tacy, którzy mają "plecy" we władzach wydziału, senacie i rektoracie.
 Po dwóch latach pracy, po uzyskaniu tytułu naukowego, w tym środowisku i ciągłych atakach na moją osobę, mobbingu, moja psychika była już na tyle zniszczona, że postanowiłem znaleźć swoje miejsce gdzie indziej. Przecież jako człowiek znający się na technologii, osoba biorąca udział w wielu gremiach, ekspert na pewno znajdzie swoje miejsce. Zdecydowałem się wyjechać do Warszawy. Wspaniałe miasto wielkich możliwości. W Warszawie znalazłem pracę w sieci badawczej Łukasiewicz - Instytucie Mechaniki Precyzyjnej. Bylem bardzo zadowolony. Znałem IMP jeszcze z młodych lat. Widziałem wielokrotnie certyfikaty na zamkach drzwiowych właśnie z tej instytucji. Bylem dumny że będę tam pracował. A warto nadmienić, że IMP miał długą tradycję, około 100 letnią. Zabrałem się ostro do pracy. Chciałem od razu przystąpić do pisania projektów naukowych i rozwoju nowych technologii. Jedyne co potrzebowałem to spokoju oraz grupy ludzi na których mogę polegać i z którymi będę mógł pracować. Postawiłem na nowoczesne technologie produkcji paneli fotowoltaicznych. Po pół roku pracy niestety IMP został połączony z innym instytutem i powstał WIT. Łącznie po 2 latach pracy doszedłem do wniosku, że powinienem szukać jednak czegoś innego, gdzie będę mógł w pełni rozwijać siebie i pracę nad rozwojem technologicznym Polski. Dyrektor podsunął mi dokumenty, w których zobowiązałem się nic nie mówić o zasadach panujących w WIT. Dlatego nic nie pisze, a zostawiam wam to do przemyślenia. Takie dokumenty dużo tłumaczą.
 Stwierdziłem, że osoba mająca już spore doświadczenie w nauce i która pracowała w wielu ośrodkach naukowych, również za granicą mogła by coś zmienić, przyczynić się do poprawy nauki w Polsce. Bądź co bądź nasza nauka jest niedostrzegana poza naszymi granicami. Wynika to, moim zdaniem z małego zaangażowania naukowców w rozwój strategicznych technologii. Wiele ośrodków nic sobie nie robi z opublikowanych strategii i nic nie zmienia w tym kierunku. Oczywiście nie mówię tutaj o wszystkich ludziach nauki.
 Niestety z dnia na dzień moje chęci są coraz bardziej wgniatane w ziemię. Muszę dzisiaj powiedzieć, że żałuję całym sercem, że starałem się uzyskać tytuł naukowy i go uzyskałem. Żałuję, że pracowałem na uczelni wyższej, żałuję że straciłem 20 lat życia na naukę. Polska niestety pokazała mi że tacy jak ja są niepotrzebni w naszym kraju. Nie mogę znaleźć pracy, na niższe stanowiska mam za wysokie kwalifikacje na wyższe nie mam poparcia z Ministerstw.
Polsko, żałuję ze tyle się starałem i tyle chciałem tobie dać. Zdaje sobie sprawę że nie jestem jedynym, stara prawda jest taka że należy być przeciętniakiem. Nie wybijać się, nie chcieć za dużo bo w pewnym momencie na pewno zostanie się ściągniętym na dno. Dzisiaj radzę młodym ludziom, dajcie sobie spokój z nauką ona w naszym kraju jest nikomu nie potrzeba.